- To będzie spektakl dla wszystkich - lekki, rozrywkowy i w konwencji komiksowej - mówi o przedstawieniu "Hallo Szpicbródka" jego reżyser Mirosław Siedler. Premiera w weekend w Teatrze Muzycznym.
"Hallo Szpicbródka" jest adaptacją sceniczną według scenariusza filmowego Ludwika Starskiego. Akcja przedstawienia dzieje się w Warszawie w dwudziestoleciu międzywojennym. Teatrzykowi rewiowemu Czerwony Młyn grozi bankructwo, a właściciel nie ma pieniędzy na wypłacanie pensji pracownikom. Pomoc w ratowaniu sceny oferuje tajemniczy inżynier Fred Kampinos. Nie szczędzi on grosza na nową premierę, jednocześnie w piwnicach teatru dwóch zbirów pracuje nad podkopem prowadzącym do pobliskiego banku. Scenariusz pochodzi z końca lat 70. i nie był uaktualniany, dlatego, jak podkreślają twórcy, wszelkie analogie do otaczającej rzeczywistości są przypadkowe. - Aktualność spektaklu to przede wszystkim relacje między ludźmi, które zawsze są takie same - bez względu na to, w jakich jesteśmy czasach. Zmienia się otoczenie, pojawiają się nowe gadżety, ale wciąż pozostajemy ludźmi. Rywalizacja, zawiść, układy - to cały czas w nas jest - tłumaczy