Komedia romantyczna pełna Allenowskiego humoru i futurystycznych kontekstów 10 października na scenie Teatru Starego. Lekkie, zabawne warszawskie przedstawienie produkuje jednak więcej trudnych pytań niż niejedna premiera progresywnych reżyserów.
Atutem sztuki jest niewątpliwie obsada - w roli głównej młody Matusz Banasiuk, a otaczają go świetne aktorki - siostry Bohosiewicz, Edyta Olszówka i Sławomira Łozińska. Znacie te fabuły - licealista zakochuje się w manekinie ze sklepowej wystawy, wypowiada życzenie i dziewczyna jego marzeń ożywa. Licealistka wpisuje do superkomputera ojca pracującego dla NASA dane idealnego chłopaka i nocą z cyfrowej macicy wychodzi obiekt jej westchnień. To są takie opowieści o niespodziewanym akcie kreacyjnym, ktoś otrzymuje boski dar, stwarza sobie człowieka, a potem musi zrozumieć, co to znaczy wziąć za niego odpowiedzialność, albo naprawić krzywdę mu wyrządzoną przez sam fakt powołania go do życia. Bohater "Ruby" ma na imię Calvin, jeszcze jako licealista napisał wielką powieść, nazywano go geniuszem, ale teraz gdy zbliża się do trzydziestki nie potrafi już nic napisać. Zablokowało go. Przestał być twórcą. Czeka na wenę, chodzi do terapeutki.