Historia dwóch wróżek, jedna to Troska a druga jest posłanką Szczęścia, to wiecznie żywa metafory poszukiwania szczęścia. "Kalosze szczęścia" Hansa Christiana Andersena wystawia w sobotę lubelski teatr imienia duńskiego bajkopisarza.
"Młodsza nie była co prawda samym Szczęściem, ale jedną z pokojówek u jednej z dam dworu samego Szczęścia, i obnosiła drobniejsze jego dary po świecie. Starsza wyglądała ogromnie poważnie i surowo, była to bowiem Troska, ta zawsze osobiście załatwia swoje sprawy nie polegając na nikim; tylko wtedy wie, że załatwione są ściśle i sumiennie" - pisze Andersen rozpoczynając bajkę. Wróżka z dworu Szczęścia otrzymała pewne zadanie."- Muszę powiedzieć, że dzisiaj przypadają moje urodziny - rzekła. - Powierzono mi więc w celu uczczenia tego święta parę kaloszy, które mam wręczać ludziom. Kalosze mają tę cudowną własność, że człowiek, który je włoży, może się znaleźć w takim czasie i w takim miejscu, w jakim pragnie się znajdować. Każde życzenie w zakresie czasu i miejsca będzie natychmiast spełnione. Raz w życiu będzie naprawdę szczęśliwy. - Szczęśliwy! I ty wierzysz temu! - powiedziała Troska. - Jestem pewna, że będzie nie