Dziś (4 listopada) zaczyna się II Festiwal Teatrów Niewielkich. O imprezie, która potrwa do poniedziałku, opowiada pomysłodawca i dyrektor festiwalu Henryk Kowalczyk.
Grzegorz Józefczuk: Co sprawiło, że podjąłeś się organizacji takiego festiwalu, a więc postawiłeś na teatr jednego aktora? Henryk Kowalczyk: - Uważam, że w ludziach, nie tylko w młodych, za to szczególnie na prowincji, tkwi potencjał aktywności poprzez kulturę. Ta potencja może zmienić się w pytanie o świat zadawane poprzez formę teatru jednego aktora. Teatr nie musi być grupowy, nie musi wymagać strasznych nakładów i zabiegów organizacyjnych. Może być teatrem niewielkim, jednego aktora, teatrem w walizce, takim jak na plakacie festiwalu. Wyjątkowość festiwalu polega na konkursowych prezentacjach jednocześnie aktorów zawodowych i nieprofesjonalistów. Jak dobierasz wykonawców, układasz program? - Nieprofesjonaliści mają festiwal w Zgorzelcu, imprezę z ponad 30-letnią tradycję. Przyjeżdżają tam ludzie wywodzący się z szerokiego ruchu recytatorów. Dla zawodowców festiwal odbywa się we Wrocławiu. Tam przyjeżdżają najlepsi, ma