EN

3.02.2011 Wersja do druku

Lublin. No Potatoes w Andersenie

Na ich występy przychodzą tłumy widzów, mówi się o nich dużo w mieście, nie narzekają na brak propozycji, przed nimi świetlana przyszłość. Poznajcie teatr improwizacji No Potatoes. Zresztą, pewnie już ich znacie.

Niektórzy widzowie No Potatoes przygotowują zawczasu na kartkach listę różnych dziwnych miejsc i siadają jak najbliżej sceny. To pierwsze po to, by w trakcie show szybko podrzucić aktorom pomysł do improwizacji (o który trupa zawsze prosi widownię). To drugie: by móc przekrzyczeć salę. Z reguły zapełnioną do ostatniego miejsca. Bo teatry improwizacji to coraz modniejsze zjawisko. W Polsce znane jest jeszcze od czasów teatru Jerzego Grotowskiego, ale prawdziwą popularność zdobywa dopiero teraz, gdy telewizja pokazuje polskich "Spadkobierców" (improwizowana parodia konwencji opery mydlanej, na motywach między innymi "Dynastii", "Dallas" czy "Santa Barbara"), a kultowy amerykański program "Whose Line is it Anyway?" to internetowy hit. Powstaje też coraz więcej samych grup "improvisational theatre". Teatr improwizacji jest jak sport - to gra zespołowa Teatr improwizacji jest niemal tak stary, jak teatr w ogóle. Od XVI wieku aktorzy commedia dell'arte w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

No Potatoes w Andersenie: teatr jak sport

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Kurier Lubelski nr 27 online

Autor:

Paweł Franczak

Data:

03.02.2011