I tak będziemy omawiać Gombrowicza - mówią lubelscy nauczyciele. To ich reakcja na rozporządzenie ministra Romana Giertycha wprowadzające nową listę lektur szkolnych, na której nie ma jednak książek autora "Ferdydurke".
Na stronie internetowej ministerstwa edukacji narodowej czytamy, że propozycje lektur zostały wybrane po "konsultacjach trwających dłużej niż zwykle". Na liście nie ma jednak żadnej książki znanego na całym świecie Witolda Gombrowicza, chociaż przeciw usunięciu ze spisu lektur tego autora protestowało wiele środowisk. Obecności Gombrowicza w szkolnym kanonie bronił m.in. minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski. Podobnie myślą nauczyciele. - Nie wyobrażam sobie udawania, że takiego pisarza nie ma. Mam nadzieję, że moi poloniści sięgną na lekcjach po Gombrowicza. Na pewno nie będę wyciągała żadnych konsekwencji służbowych wobec nauczycieli, którzy wyjdą poza listę lektur zaakceptowaną przez resort edukacji. Tym bardziej że w klasach humanistycznych nasi uczniowie do tej pory omawiali nie tylko "Ferdydurke", ale także "Trans-Atlantyk". Dodatkowo wybrane fragmenty innych utworów Gombrowicza, jeśli wystarczyło na nie czasu - tłumaczy Gra