- Tymoteusz jest tak skonstruowany przez Jana Wilkowskiego, że porusza najważniejsze problemy dla dziecka, borykającego się ze światem "dorosłych" - tłumaczy Arkadiusz Klucznik, reżyser trzeciego już spektaklu przedstawiającego przygody sympatycznego misia. Premiera "Tymoteusza i łobuziaków" w sobotę w Teatrze Andersena.
Tym razem Tymoteusz spędza czas ze swoim ojcem na biwaku w lesie. Towarzyszy im wiecznie głodny Psiuńcio, który biegając po polu namiotowym, irytuje innych wczasowiczów. Przygotowaniom do pikniku przyglądają się ukryte w krzakach misie. To tytułowe łobuziaki, które planują ukraść Tymoteuszowi jego zabawki. Wkrótce dojdzie do wielkiej awantury... - Pierwszy raz tytułowy bohater ma kontakt ze swoimi rówieśnikami, a cała opowieść nasycona jest kłótniami. W końcu Tymoteusz będzie musiał dojrzeć - zapowiada odtwórca głównej roli Mateusz Kaliński. Twórcy spektaklu są zaskoczeni popularnością, jaką cieszą się przygody niesfornego misia. Z przyjemnością sięgają jednak po kolejne części. - My bawimy się świetnie i mamy nadzieję, że dzieci do nas dołączą - mówi aktorka Urszula Pietrzak, odpowiedzialna w spektaklu za choreografię. Widzowie są zresztą nieodłącznym elementem widowiska. - Wciągamy dzieci do całej akcji. Dlatego ap