Co jest największą zmorą sprzątaczek w teatrach, kinach, restauracjach i kościołach? Wcale nie śmieci, butelki czy pety, lecz... gumy do żucia.
- To obrzydliwe, ale dzień w dzień muszę je zdrapywać ze ścian czy kaloryferów - obrusza się Elwira Gryń, która sprząta w kilku lubelskich instytucjach. I rzeczywiście, gumy można znaleźć niemal wszędzie - od urzędów, przez kina i teatry, po muzea i kościoły. Nie wspominając o tych wyplutych na chodniki i podrzuconych - jako głupi żart - na krzesła w szkołach. - Są nie tylko na podłodze, ale też na fotelach i pod nimi - mówi Grażyna Ryłko, przedstawicielka firmy sprzątającej Teatr Stary w Krakowie. Roi się od nich także w muzeach. Na przykład w Muzeum Lubelskim na Zamku sprzątaczki najczęściej trafiają na nie po bankietach organizowanych przy okazji konferencji. - Widać ludzie chcą coś przekąsić, ale żują gumę i nie bardzo wiedzą, co z nią zrobić - mówi jedna z pań pilnujących ekspozycji. Gumy lądują więc na podłodze albo przy oknach, na szczęście - nie na eksponatach. Gumy dają się we znaki również restauratoro