Kalosze szczęścia spełniają marzenia. W nagrodę? Za karę? Na nowy spektakl zaprasza Teatr Andersena
Szczęście zawsze jest gdzie indziej. Wie o tym tonący po uszy w poradnikach współczesny człowiek, wiedzą bohaterowie Andersenowskiej baśni. Radca Knap marzy o powrocie do średniowiecza. Ale gdy za sprawą magicznych kaloszy mu się to udaje, okazuje się, że o ideale łatwiej marzyć niż go osiągnąć. Choć spektakl dla dzieci, to temat poważny. - To opowieść o tym, że człowiek nie wie czego chce, a nawet gdy mu się wydaje, że wie, to w pragnieniach łatwo mu się zgubić - tłumaczy reżyserka "Kaloszy szczęścia" Ewa Piotrowska. - W tej historii o szukaniu szczęścia staramy się mówić zupełnie innym językiem niż znanym z reklam, które spłycają nasze rozumienie szczęścia - dodaje Marta Bury, która pracowała nad ruchem scenicznym - operujemy ciałem, ciszą, muzyką, żeby dać czas na zastanowienie. Wystarczy nałożyć buty, pomyśleć życzenie, a w mgnieniu oka się ono spełnia. Po chwili cudownego upojenia bohaterowie zastanawiają się: S