Bardzo długo przyszło nam czekać, by na afisz Teatru Centralnego powrócił spektakl "Gracerunners" Lubelskiego Teatru Tańca.
Przedstawienie, zrealizowane przez lubelskich tancerzy we współpracy z wybitną norweską choreografką, Karen Foss, było jedną z najlepszych prezentacji jubileuszowych 15. Spotkań Teatrów Tańca w 2011 roku. Później jednak spektakl prezentowany był tylko sporadycznie. A szkoda, bowiem to realizacja ze wszech miar godna uwagi. Przede wszystkim jest to prawdziwy popis lubelskich tancerzy. Beata Mysiak, Anna Żak, Ryszard Kalinowski i Wojciech Kaproń pokazują tu, że są nie tylko wybitnymi indywidualnościami, lecz także tworzą bezbłędnie współpracujący zespół. Owo idealne zrównoważenie indywidualności i zespołowości było warunkiem sine qua non powodzenia tej realizacji. I to się w pełni udało, choć droga do końcowego efektu z pewnością była mordercza. Karen Foss postawiła przed tancerzami zadania ekstremalnie trudne, niekiedy wręcz na granicy fizycznych możliwości ludzkiego ciała. Artyści muszą zmagać się ze swoimi słabościami i ograniczeni