Wybitny reżyser Tadeusz Bradecki finiszuje w Teatrze im. Osterwy z ostatnimi próbami sztuki Williama Szekspira "Wszystko dobre, co się dobrze kończy". Choć to prawie nieznany i rzadko grywany w Polsce utwór geniusza teatru, zaliczany nawet przez część krytyki do "podgatunku", Bradecki jest pewien atutów sztuki.
- To mój ósmy Szekspir - wyliczył na wczorajszej konferencji prasowej. - Mało kto zna tak dokładnie jak on naturę człowieka. Kocha go razem z całą małością, niedoskonałością, grzeszkami i to nas do niego zbliża. Bo przecież wszyscy jesteśmy grzeszni. Sztuka jest po trosze moralitetem, ale bez ambicji umoralniania, kogokolwiek. To wszak teatr, a nie ambona. Skomplikowana fabuła wiedzie nas od francuskiego Wersalu do objętej wojną Florencji, wydarzenia i bohaterowie zmieniają się na scenie jak w kalejdoskopie. Sprawczynią zawirowań jak z romansu przygodowego jest renesansowa "feministka" Helena, która energicznie walczy, by zdobyć ukochanego mężczyznę, robiąc po drodze dworską karierę i osiągając życiowy sukces. W tej roli wystąpi młoda obiecująca aktorka Kinga Waligóra, która doskonale ubarwiła nam w "Balladynie" postać Aliny. - Jestem raczej spokojna - mówi o przedpremierowym stresie - choć przyznaję, że taka rola to prawdziwe wyz