"Lubiewo" oparte na głośnej powieści Michała Witkowskiego to spektakl bezkompromisowy, miejscami wulgarny, ale także inteligentny i celnie komentujący rzeczywistość. Czy artyści z krakowskiego Teatru Nowego nie odczytali "Lubiewa" zbyt literalnie? Ile na scenie literatury, ile teatru? A może każde inne ujęcie tego tekstu sprawiłoby, że spektakl, owszem, byłby nadal wulgarny, ale już nieinteligentny? Na scenie porozwieszane ubrania, pośrodku kanapa, nad nią święty obrazek. Wkraczamy w prywatny, intymny świat Patrycji i Lukrecji. Z głośników dochodzi głos Krystyny Czubówny chłodno czytający tekst o życiu homoseksualistów. Dyskurs teoretyzujący i naukowy nijak ma się jednak do tego co widzimy. Życie głównych bohaterek pełne jest emocji, koloru i odgrywania samego siebie. Kpią z poprawności politycznej i współczesnych gejów, którzy, ich zdaniem, nijak pasują do światka, w którym one żyły trzy dekady temu. Dziś homoseksualiści w
Tytuł oryginalny
Lubiewo? Stara, to już nie wróci
Źródło:
Materiał nadesłany
Polska Dziennik Łódzki nr 31