- W krajach anglosaskich farsę ceni się o wiele bardziej. Gatunek sztuki nie powinien być wyznacznikiem jej wartości. Przecież łatwo wystawić okropną wersję "Dziadów" równie dobrze, jak zepsuć farsę - mówi GRZEGORZ CHRAPKIEWICZ, reżyser "Nie teraz, kochanie" w Kielcach.
Już w sobotę [5 stycznia] w Teatrze Żeromskiego premiera farsy "Nie teraz kochanie". O sekretach dobrej komedii opowiada Grzegorz Chrapkiewicz [na zdjęciu] - reżyser i aktor pochodzący z Kielc. Lubi Pan się śmiać? - Tak, bardzo. Śmiech jest przypisany tylko człowiekowi, żadne inne stworzenie nie ma tej zdolności. Dlatego trzeba ją cenić i jak najczęściej z niej korzystać. Wielu znawców teatru trochę po macoszemu traktuje farsy i komedie. Uważają, że takich rzeczy nie powinno się grać w teatrze dramatycznym. - Nie wiem, skąd to wynika, chyba z naszej słowiańskiej natury, może z kompleksów. Bardziej lubimy melancholię i wzruszenia. Tymczasem w krajach anglosaskich farsę ceni się o wiele bardziej. Gatunek sztuki nie powinien być wyznacznikiem jej wartości. Przecież łatwo wystawić okropną wersję "Dziadów" czy "Kordiana", równie dobrze jak zepsuć farsę. Angielskie farsy to klasyka gatunku. Zwłaszcza duet Raya Cooneya i Johna Chap