EN

10.10.2019 Wersja do druku

Lubię duże przestrzenie

- Rosja to jedno z ostatnich miejsc, gdzie czuje się szacunek dla artysty - opowiada Rafał Siwek, najlepszy polski bas średniego pokolenia, ceniony i na Wschodzie, i na Zachodzie.

DOROTA SZWARCMAN: - Podobno do szkoły muzycznej trafił pan przypadkiem? RAFAŁ SIWEK: - To prawda. W dzieciństwie śpiewałem w chórach, ale w rodzinie nie było tradycji muzycznych. Dopiero kolega z liceum, skrzypek, kiedy usłyszał mój głos, zaciągnął mnie do szkoły średniej na Miodową, tam mnie przesłuchano i zostałem. Potem poszedłem do Akademii Muzycznej, ale studiowałem też na SGH zarządzanie i marketing. Przydaje się to panu do czegoś? - Może do rozmów z agentami o finansach... Pierwszą pana sceną była Warszawska Opera Kameralna. - Ściślej - moim debiutem było nagranie "Trubadura" Verdiego z Operą Wrocławską i występ w tej operze w Hali Stulecia. Ale potem już była WOK i przygoda z Mozartem: Sarastro w "Czarodziejskim flecie" i Komandor w "Don Giovannim". Niezapomniany dyrektor Sutkowski przez lata godził się na moją pracę na świecie i powroty na Festiwal Mozartowski. Zacząłem współpracę w 2001 r., a już rok później zadebiutowa

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Lubię duże przestrzenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 39/25-09/01-10-19

Autor:

Dorota Szwarcman

Data:

10.10.2019