"Dziady" i Koncerty fortepianowe Chopina to są po prostu bardzo podobne utwory, pisane przez chłopaków w podobnym wieku i czasie - to znaczy przez Mickiewicza trochę wcześniej, a Chopina trochę później. Ale one z ducha są podobne, czyli jest tam jeden dominujący, tak naprawdę improwizujący głos. Tematy się pojawiają, do nich się wraca, ale nie jest to konstrukcja klasyczna, w której wszystko jest ładnie uporządkowane - mówi Michał Zadara w gazecie Festiwalu Nowego Teatru Rec.Magazine.
Głównym pomysłem w Pana przedstawieniu jest zastąpienie fortepianu monologiem Barbary Wysockiej. Mimo że to aktorka spełnia jednocześnie funkcje instrumentu i wykonawcy, fortepian pozostaje na scenie, dlaczego? - Chodziło o stworzenie dokładnie takiej sytuacji, jaka byłaby na koncercie. Widzowie siadają, jest fortepian, jest wykonawca. I nagle, kiedy instrument miałaby zacząć grać, solistka zaczyna mówić. Jest to tylko widmowa obecność tego fortepianu, czyli tyle, ile z tej muzyki pamiętamy. Chodziło o zaskoczenie widowni? -Chodziło o to, żeby sytuacja nie była awangardowa w niczym innym, oprócz kwestii zasadniczej. Dlatego też wolimy grać w XIX-wiecznych teatrach niż w przestrzeni industrialnej. Jest tu jeden zabieg, ale za to zasadniczy. Przyjęta forma koncertu narzuca dosyć ścisłe ramy formalne i czasowe, związane z konstrukcją muzyczną. Czy było to dla Państwa ograniczające, czy właśnie w tym ograniczeniu odnaleźliście twórczy pote