- Po dwudziestu paru latach pracy nie mam recepty na sukces, na zagranie dobrej roli - mówi MARIA PAKULNIS, aktorka Teatru Ateneum w Warszawie.
Zaczynała w awangardowym teatrze w Słupsku, dziś jest gwiazdą Ateneum. Wyrazista, urocza i piękna - tak mówią o niej widzowie. Pamiętamy ją z takich filmów, jak "Konsul", "Pajęczarki", teraz gra w serialu "Pierwsza miłość". Czy kiedykolwiek marzyłaś, aby przejść po czerwonym dywanie w Hollywood? - Z ręką na sercu, naprawdę nie. Wolałabym zobaczyć norweskie fiordy. Podejrzewam, że tam, w Hollywood, wszystko jest pozorne, udawane, sztuczne. Namiastką takiego życia są u nas imprezy pseudo kulturalne, gdzie również rozściela się czerwone chodniki, nie gorsze od tych w Hollywood, i gdzie zawsze widzi się te same twarze. Cały ten blichtr, pozór i strojenie się na jeden wieczór, bo kamery i flesze będą skierowane na nas, a my musimy być najpiękniejsze, zauważone - dla mnie jest to całkowicie sztuczne i obce. Od czasu do czasu bywam na takich imprezach, ale już po dziesięciu minutach czuję się znużona i mam straszną ochotę wrócić do dom