EN

24.03.2017 Wersja do druku

Lubelskie San Quentin

Artyści z Teatru Provisorium spotkali go na festiwalu teatralnym w Edynburgu. Był cały wydziarany i siedział w ich wspólnej garderobie, do której wchodząc, myśleli, że pomylili miejsca. Nadawał się ze swoim wyglądem bardziej do oddziału zamkniętego na tzw. "enkach" (cele dla niebezpiecznych więźniów) - pisze Łukasz Witt-Michałowski w Lubelskiej Gazecie Teatralnej Proscenium.

Rick Cluchey, bo o nim mowa, to były więzień San Quentin, cudem wyrwany z otchłani dzięki interwencji Samuela Becketta. Cluchey napisał do noblisty list, w którym prosił o zgodę na wystawienie jego sztuk w najcięższym z więzień świata. Skazany na dożywocie za napad z bronią w ręku, wyszedł po dwunastu latach, by stać się jednym z nielicznych przyjaciół pisarza, jego asystentem przy produkcjach w Schiller Theater w Berlinie i jednym z najoryginalniejszych scenicznych interpretatorów twórczości Irlandczyka na wiele lat po jego śmierci. Probulosa z "Lizystraty" Arystofanesa poznałem w Areszcie Śledczym w Lublinie. Dzięki wsparciu życzliwych mu ludzi i naszej konsekwentności, udało się zorganizować jego wcześniejsze wyjście z miejsca odosobnienia. Był kolejno Ojcem w "Ostatnim takim ojcu" Pałygi i moim, Otellem w spektaklu "Już się ciebie nie boję, Otello!" Lewickiej, Złym, Tatą, występował u Passiniego, Adamczyka, Szczęśliwej i innych. Wykon

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Lubelskie San Quentin

Źródło:

Materiał nadesłany

Lubelska Gazeta Teatralna Proscenium nr 3/03.2017

Autor:

Łukasz Witt-Michałowski

Data:

24.03.2017

Wątki tematyczne