Tak nabitego teatralną publicznością Transu, jak w niedzielę, dawno nie było. Organizatorzy pewnie, gdyby mogli, dostawiliby krzesła na samej scenie. Ale nie mogli, więc widownia wydłużyła się o dwa i poszerzyła o cztery rzędy. Niespełna dwie godziny brawurową grą podbijali szczecinian warszawscy aktorzy Olaf Lubaszenko i Cezary Pazura. Zagrali "Emigrantów" według Sławomira Mrożka. Polskie kompleksy, mity, ułudy i oszustwa odziali w krew i kość. Mimo że dramat mówi też o zniewoleniu sprzed 1989 roku, spektakl nie stracił nic z przesłania. Bo, parafrazując Ericha Fromma, chcąc uwolnić się od jednej zależności popadamy w drugą. Mrożek ma wyjątkowy dar przedstawiania kwintesencji piękna i sukinsyństwa Polaka. Trudno jednak w tak dobrej sztuce nie popaść w nadmierną nostalgię lub pusty śmiech. Kreacje Pazury i Lubaszenki sprawiły, że obejrzeliśmy realistycznych aż do goryczy naturalizmu Polaków. Stłoczona publiczność salwami �
Tytuł oryginalny
Lubaszenki i Pazury archetyp Polaka
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta na Pomorzu nr 236