EN

7.06.2024, 10:38 Wersja do druku

Łódzki głód Biedermannów

„Biedermannowie” Anny Wakulik w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Dariusz Pawłowski w tygodniku „Kocham Łódź".

fot. Maciej Zakrzewski / mat. teatru

Spektakl „Biedermannowie" Anny Wakulik w reżyserii Adama Orzechowskiego na scenie łódzkiego Teatru Powszechnego okazał się nie tylko udaną inscenizacją, ale ważnym i mimo historycznej treści wyjątkowo bieżącym w przesłaniu przedsięwzięciem. Idealnie wpisuje się bowiem w konieczne, moim zdaniem, ponowne odbudowanie tożsamości Łodzi, wzmocnienie jej krwioobiegu dzięki trwałym filarom, od których w ostatnich latach uciekaliśmy radośnie i bez sensu w rozmaitych kierunkach, okazujących się - jak dotychczas - mrzonkami skutecznie dekonstruującymi siłę naszego miasta.

Rozsądnie kształtowana jakość i atrakcyjna odmienność Łodzi - w miejsce obecnego pożyczania czego się da z kraju i ze świata, a następnie adaptowania tego podwórkową metodą do naszych warunków - są coraz bardziej potrzebne w obliczu wyludniającego się miasta, które opuszczają przede wszystkim „młodzi, wykształceni", a może raczej - ambitni.

„Biedermannowie" wskazali na nieco inaczej myślących fabrykantów, niż tych, których znamy z krwiożerczego świata powieściowo-filmowej „Ziemi obiecanej". To ludzie wiążący się z miastem, także poprzez inwestycje w jego rozwój w perspektywie wielopokoleniowej. Stanowili zaczątek rodów traktujących Łódź jako swoją ojczyznę, trwale (nie od wyborów, do wyborów) oddziałujących na otoczenie, w którym żyją.

Wielkich rodzin, których tak niewiele w Łodzi dzisiaj mamy i których tak bardzo nam brakuje. Budowanie miasta zatrzymała wojna (która wcale nie potraktowała Łodzi „łaskawie"), ale na bazie tamtego myślenia powstał powojenny przemysł włókienniczy, z tamtych pragnień wzięła się nawet Łódź filmowa i awangardowa, dla której paliwem była jej trudna, drapieżna i nieprzewidywalna robotniczo-artystyczno-intelektualna mieszanka. Aż w imię ustrojowych przemian i w konsekwencji politycznych działań nastąpiła spektakularna katastrofa gospodarczej istoty miasta i rozdrapanie jego charakteru. A zminimalizowane potrzeby są przekazywane z rodziców na dzieci. W Łodzi, dramatycznie wymagającej rewitalizacji społecznej, poszczególne elementy wymagają w końcu rzeczywistego przepracowania. Inaczej naprawdę będziemy myśleć, iż wszyscy wzięliśmy się z jednorożca.

Tytuł oryginalny

Łódzki głód Biedermannów

Źródło:

„Kocham Łódź" nr 131