EN

31.12.2014 Wersja do druku

Lody łamiący Jerzy Fedorowicz

Jest człowiekiem równie grzesznym, co religijnym; ma przytłumiony temperament kibola, dlatego wobec Kościoła przyodziewa szaty ministranta, a żonę stawia na równi z Matką Boską Jasnogórską. "To najłagodniejszy katolicki fundamentalista, jakiego znam" - pisze we wstępie Kazimierz Kutz.

"Jerzy Fedorowicz - aktor, społecznik pracujący z niepełnosprawnymi i trudną młodzieżą, świetny organizator, wytrawny tenisista, zagorzały kibic, kochający mąż, ojciec i dziadek. Człowiek z krwi i kości. Książka "Lodołamacz Fedor" to wywiad rzeka, jaki przeprowadza z nim Jarek Szubrycht. Czyta się ją jednym tchem. Bo przepytywany szczerze mówi o miłości do żony, fascynacji polityką, zaangażowaniu, które przypłacił chorobą, o udanej walce z depresją. W sobotę w zakopiańskim Teatrze Witkacego o swym życiu opowiadał w kameralnym gronie przyjaciół i wielbicieli. Prowadzący spotkanie Andrzej Dziuk, dyrektor Teatru Witkacego, pytał o tytuł książki. - Ja w teatrze byłem takim lodołamaczem, musiałem biegać, szaleć, wychodzić na scenę pierwszy - wspomina Jerzy Fedorowicz. - Mówili, że puścimy Fedora na początek, on będzie łamać te lody między publicznością a sceną. Najczęściej jednak przez to dostawał drugoplanowe role. Blisko 20

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Lody łamiący Jerzy Fedorowicz

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Podhalański nr 51-52/18.12

Autor:

Rafał Gratkowski

Data:

31.12.2014