Wiecznie młoda arystofanesowska "Lizystrata" - bądź co bądź liczy już ona sobie prawie dwa i półtysiąca wiosen - grana ciągle na całym świecie i przerabiana na operetki i musicale, a nawet uwspółcześniana (ostatniego takiego uwspółcześnienia dokonał w RFN Rolf Hochhuth) może zawsze liczyć na powodzenie, a czego zresztą dowiodło niedawno jej wystawienie na deskach Teatru Zagłębia w inscenizacji i reżyserii Antoniego Słocińskiego. Pikantny temat owej wesołej, choć uchodzącej jeszcze nie tak dawno za bardzo "niemoralną", komedii o tym jak to mężatki ateńskie zastrajkowały - mówiąc językiem niektórych dzisiejszych publicystów - "w zakresie i charakterze pełnienia obowiązków małżeńskich", chcąc zmusić swych mężów tym intymnym sposobem do zaprzestania wojny i zawarcia pokoju (w danym wypadku ze Spartą) nadawał się w sam raz do potraktowania go w sposób wesoły. Wprawdzie Arystofanes objął tym strajkiem tylko mężatki
Tytuł oryginalny
Lizystrata Arystofanesa
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 15