"Lokis" w reż. Jonasa R. Jurasasa Litewskiego Narodowego Teatru Opery i Baletu w Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
"Lokis" Broniusa Kutaviciusa to horror w wersji muzycznej. Wizyta wileńskiej opery w Warszawie udowodniła, że w małym kraju może powstawać wielka muzyka. Szkoda, że nie potrafiono zaprezentować jej w interesującej oprawie teatralnej. Powinniśmy się uczyć od Litewskiego Narodowego Teatru Opery i Baletu, jak promować własnych kompozytorów. W bieżącym repertuarze ma on aż sześć tytułów rodzimych twórców. My zaś poprzestajemy wyłącznie na wyeksploatowanym Moniuszce, bo już sięgnięcie po Szymanowskiego czy Pendereckiego traktowane jest jako niesłychane ryzyko. Nasze teatry unikają oper współczesnych, czego dowodem choćby świeżo ukończona przez Zygmunta Krauzego "Iwona, księżniczka Burgunda" według Gombrowicza. Wykonana niedawno w wersji koncertowej w Paryżu, wciąż czeka na sceniczną prapremierę w Polsce. Litewscy twórcy są zatem w komfortowej sytuacji. Ale też potrafią dostarczyć teatrowi tworzywo odpowiedniej jakości, bo muzyka rozwi