- Po "Lalce", "Chłopach" i "Złym" wraz z pozostałymi realizatorami postanowiliśmy poszerzyć swoje spektrum działania. Własnego "charakteru pisma" nie unikniemy, ale staramy się zrobić coś innego, czego wcześniej nie robiliśmy. Każdy z nas ma swoje ulubione sposoby działania, ale to jest pułapka. To może zadziałać tylko raz. Szukamy nowych dróg artystycznych - mówi reżyser Wojciech Kościelniak przed prapremierą "Wiedźmina" w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
Z Wojciechem Kościelniakiem, reżyserem musicalu "Wiedźmin" [na zdjęciu podczas próby] rozmawia Mateusz Gigiewicz: Jaka jest ulubiona gra komputerowa Wojciecha Kościelniaka? - Przyznam się szczerze, że nie gram w gry komputerowe. Oczywiście zapoznałem się z grą "Wiedźmin" wydawnictwa CD PROJEKT, ale to nie jest moja bajka. Zdecydowanie bardziej ciągnie mnie w stronę literatury, czy filmu. A jak Pan ocenia film i serial "Wiedźmin" z Michałem Żebrowskim w roli głównej? - Przede wszystkim źle się czuję w roli recenzenta. Wbrew powszechnej krytyce, w tym filmie było sporo dobrych rzeczy, jednak żyjemy w czasach "Gry o tron" i oczekiwania widzów są zupełnie inne. Co spowodowało, że zwrócił się Pan w stronę literatury fantasy? - "Gra o tron", "Władca pierścieni", czy "Hobbit" udowodniły, że literatura fantasy może być wybitna i można czytać ją na wielu poziomach. Nadprzyrodzone siły nie biorą się znikąd, a każde działanie boh