Do Redakcji napływają w dalszym ciągu głosy czytelników, solidaryzujących się z naszym stanowiskiem wobec sztuki Sławomira Mrożka "Śmierć porucznika". Nie mogąc z braku miejsca drukować wszystkich ciekawszych listów, wybieramy z ostatniej poczty wypowiedź najdobitniej charakteryzującą nastrój ogólny. Jest to list mgr Janiny Kowalskiej z Warszawy, która pisze m. in.: "Jeden z krytyków napisał, że "Śmierć porucznika" nie jest satyrą na Mickiewicza, czy jego utwory, tylko na sposób, w jaki są one przyjmowane przez społeczeństwo. A jakże to społeczeństwo traktuje biednego Mickiewicza, że tak trzeba je łajać? Nie docenia go? Nie rozumie? Czy może nic o nim nie słyszało, choć cala Europa oddawała mu hołd Nie, po prostu za bardzo go uwielbia i strofy jego powtarza jak modlitwy, wierząc, że gdyby nie on i jemu bliscy duchem, przemoc wroga osiągnęłaby swój upragniony cel - wymazania imienia Polski w pamięci świata i
Źródło:
Materiał nadesłany
Stolica nr 10
Data:
08.03.1964