EN

12.10.2018 Wersja do druku

Listy do redakcji. Przyciąganie Bojarczyków

Chcielibyśmy odnieść się do sprawy Bojar i sytuacji związanej z tym pięknym miejscem naszego miasta. O Bojarach - dzielnicy drewnianych domów o krok od centrum Białegostoku - mówi się od dawna. Od końca lat 70. pojawiały się postulaty ochrony dzielnicy i projekty zachowania zabudowy. Niestety - skończyło się na planach, a nie na realnych działaniach - piszą do Gazety Wyborczej Mateusz Tymura, Krystian Różycki, Bojary zostają kulturalne.

Kiedy kilka lat temu zaczynaliśmy naszą społeczno-kulturalną aktywność, wierzyliśmy, że Bojary można i trzeba zachować. Nie zakładaliśmy, że mimo obietnic wielu osób niewiele zmieni się w kwestii faktycznej ochrony dzielnicy, jej ładu przestrzennego i tego, co zostało z dawnych budynków. Zaczynaliśmy na łące pomiędzy ulicami Poprzeczną, Modlińską i Stary Rynek. Chcieliśmy, by to miejsce tętniło życiem, by stało się lokalnym placem spotkań mieszkańców dzielnicy. Nasze działania miały przyciągnąć Bojarczyków. Chcieliśmy, by mieli gdzie przyjść z dziećmi, z rodzinami, posiedzieć, odpocząć. Naszym pomysłem było, aby łąkę zostawić niezabudowaną. Niestety, stało się inaczej. Na Łące Bojarskiej pojawiły się domki, a niewiele dalej na ulicy Skorupskiej bloki. Kolejnym naszym pomysłem na restaurację dzielnicy było odremontowanie drewnianych domów i stworzenie w nich miejsc na pracownie artystów, przestrzeni do występów tea

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Listy do redakcji. Przyciąganie Bojarczyków*

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Białystok online

Wątki tematyczne