Droga Redakcjo! Jestem zbulwersowana tym, co było mi dane zobaczyć i usłyszeć podczas gościnnych występów Teatru Stu z Krakowa w warszawskim Teatrze Małym 20 października br. Wyszłam, na szczęście nie tylko ja, po kilkunastu minutach oglądania czegoś, co trudno nazwać spektaklem teatralnym. Chowając się za szyld Sztuki, Historii, Kultury i za takie nazwiska jak ks. Kitowicz lub Z. Konieczny, krakowscy aktorzy wyłudzają od nas ciężko zarobione pieniądze i marnują nasz czas, serwując w zamian ohydny bubel, celowo użyłam słowa bubel, gdyż poczułam się w tym przypadku bardziej bezradna, niż gdybym nabyła wyrób nadający się tylko do wyrzucenia (tu nieudolnie, ale w jakiś sposób broni mnie przynajmniej prawo). Oszukana przez ludzi uważających się za twórców kultury, praktycznie nie mam się do kogo zwrócić. Dlaczego milczą dziennikarze, krytycy, prawdziwi twórcy w sytuacji, gdy ktoś deformuje i opluwa (dosłownie!) to, co jest najpiękniejsz
Tytuł oryginalny
Listy
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Katolicki Nr 22-24