Jest w Sopocie ulica, którą sobie nazwałem aleją kapitanów żeglugi wielkiej, choć oficjalna nazwa brzmi inaczej. Moją nazwę uzasadnia rząd will wpleciony w szpaler grabów i buków ciągnących się wzdłuż tej ulicy. Właścicielami ich są kapitanowie statków, przeważnie nieobecni, bo pływają. A rząd will rośnie. Zrozumiałe. Każdy chce mieć swój, wyłącznie swój kąt na ziemi, ale ludzie morza są szczególnie w ten kąt zapatrzeni. Znałem jedno szczęśliwe małżeństwo, które się rozbiło dlatego, że mąż wróciwszy dwukrotnie z dalekiego rejsu nie zastał żony w domu. Nie podejrzewał jej nawet o wiarołomstwo, po prostu nie mógł jej wybaczyć zdrady domu, choć być może jego Hestia w krytycznej chwili wyszła tylko do sklepiku po sprawunki. Ten mąż postąpił według zasad swojej moralności, moralności ludzi morza. Czy ona jest inna niż u ludzi kontynentu? Inna. Conrad wydał jej wspaniałe świadectwa literackie. Niektórzy mówili i pisal
Tytuł oryginalny
LIST Z WYBRZEŻA
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie