Drogi Wilku, W nowym gmachu Muzeum Narodowego otworzono właśnie wystawę dzieł Canaletta. Wystawa to imponująca, z kilku znanych galerii europejskich. Niektóre z tych rzeczy widziałem w Warszawie, niektóre w Dreźnie, tym bardziej poszedłem. Wracam do tego artysty tak, jak wracam do Mozarta, bo - jak Ci wiadomo - uwielbiam Mozarta. A Canaletto? Canaletto będzie też chyba na zawsze moim najulubieńszym przewodnikiem po epoce. I po starej Warszawie. Nie masz pojęcia, jak się, ucieszyłem widząc krakowian podziwiających piękno saskiej i stanisławowskiej Stolicy. Trzeba od razu uczciwie powiedzieć, że i przy obrazach pokazujących dawny Wiedeń obywatele miasta Krakowa siali w postawie atencjonalnej, to znaczy wyrażającej najwyższy podziw. Docent Blumówna, spełniająca w gmachu Muzeum rolę gospodyni, mówiła mi, że znawcy stawiają u Canaletta najwyżej właśnie okres warszawski, Wiedeń czy Drezno imponują jako arcymistrzowski sposób przenoszenia na płótno
Tytuł oryginalny
List z Krakowa
Źródło:
Materiał nadesłany
"Życie Literackie" nr 11