EN

1.10.1961 Wersja do druku

List z Krakowa

PANIE REDAKTORZE! Czy przyjeżdżał Pan kiedyś do Krakowa we wrześniu? Jeśli tak, to donoszę, że nic się od tego czasu nie zmieniło. Po widoku rozległych pól, łanów, lasów itp., brud krakowskich kamieniczek i ulic wydaje się jeszcze intensywniejszy. Sygnaturki rozlicznych kościołów niepokoją ucho, przywykłe do szumu... np. morza, ciasne zaułki tamują śmiałe myśli (hel hel), przywykłe do hasania po niezmierzonych przestrzeniach. Jedynie ludzie przypominają coś znajomego - wczasowiczów, tacy nieruchawi i leniwi... Ale to wszystko, Drogi Redaktorze, to tylko pozory marazmu, bo Kraków, Urbs Celeberrima Cracoviensis, aż drży, trzęsie się, zatacza, od szybkiego rytmu życia. Warszawianin naturalnie nie jest tego w stanie dostrzec, ponieważ zapobiegliwi i przezorni "ojcowie" miasta, pragnąc powstrzymać inwazję "czynników" ze stolicy, rozkopali wszystkie drogi, prowadzące do serca Krakowa. Zasieki, okopy, transze itp. bronią wjazdu od strony Warszawy,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

List z Krakowa

Źródło:

Materiał nadesłany

"Widnokręgi" nr 10

Autor:

Ludomir Legut

Data:

01.10.1961

Realizacje repertuarowe