Bohater sztuki patrzy, kto przyszedł na jego pogrzeb i za chwilę okazuje się, że i my siedzimy blisko niego. To znaczy w grobie. Słyszymy uderzenia ziemi spadającej na trumnę. Zaczyna się premiera Teatru Polskiego "Wszystkim Zygmuntom między oczy!!!". Grzechy reżysera Marka Fiedora zostawię na koniec. Zacznę od aktorów. Starali się jak mogli, by publiczność nie zasnęła. Nie zawsze dawał sobie radę z rolą Zygmunta Drzeźniaka, byłego studenta - Adam Szczyszczaj. Jego bohater odrzuca wszystko: wiarę w Boga i komercję, miłość. Nie znajdując żadnego sensu w życiu, wpędza się krok po kroku w obłęd. I te kroki trudno dostrzec. Najlepszy był w scenach z kuszącym go szatanem (świetna Kinga Preis). Równo zaprezentowała się reszta aktorów: Wojciech Mecwaldowski, Mariusz Kiljan, Agata Skowrońska. Pojawiały się teatralne iskierki, jak scena zalotów stróża (Wiesław Cichy) do sprzątaczki (Anna Ilczuk). Fiedor już na starcie był na przegranej poz
Tytuł oryginalny
List z grobu
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska nr 79/03.04