OTO nareszcie coś bez problemu. Od początku do końca humor, zabawa i śmiech. Nie ma chyba w Polsce drugiego miasta, które miałoby tak wspaniale wyrobione poczucie humoru jak Warszawa, ale też nie byle czym i nie byle kto potrafi rozśmieszyć Warszawę. W widowisku, przedstawionym ostatnio przez sympatyczny Teatr Nowy, znakomity poeta ożenił muzykę Offenbacha ze sztuką Labiche'a. Nie wiem czy można znaleźć weselsze małżeństwo. Offenbach - autor przeszło stu operetek, z których melodie śpiewane są przez cały świat, przepełnionych dowcipem muzycznym i swobodą, jakich nikt przed nim tak znakomicie nie stosował i Labiche - ojciec wodewilu - twórca ponad trzystu utworów, w których dowcip sytuacyjny walczy o lepsze z komizmem postaci. Oglądając przed wojną dziesiątki współczesnych fars, szczególnie francuskiego pochodzenia, i doskonale się przy tym bawiąc, nie zawsze zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że źródłem ich pochodzenia był właśnie Labiche
Tytuł oryginalny
List teatralny z Warszawy
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Robotnicza nr