Jako aktorzy, którzy byli do 2003 roku aktorami Teatru Nowego w Łodzi, ze smutkiem stwierdzamy, że władza miasta nie wyciąga żadnych wniosków z popełnionych błędów i nadal cechuje się ignorancją w traktowaniu instytucji artystycznych. Zapewne nasz list nie zmieni postępowania obecnych władz Miasta Łodzi, ale może skłoni do refleksji ich następców, że w teatrze powinien rządzić niezależny artysta, a nie człowiek z politycznego rozdania - piszą w liście otwartym byli aktorzy Teatru Nowego w Łodzi.
Aktorzy, którzy odeszli z pracy w Nowym po objęciu rządów przez Janusza Michaluka i Grzegorza Królikiewicza, stają w obronie Zbigniewa Brzozy: Gdy kilka lat temu dyrekcję Teatru Nowego w Łodzi po Mikołaju Grabowskim obejmował Kazimierz Dejmek, teatr ten miał w repertuarze spektakle, które były zapraszane na prestiżowe festiwale, o których rozpisywała się krytyka ogólnopolska - "Prorok Ilja", "Król Lear", "Beztlenowce", "Kadisz", "Kurka wodna", "Sen pluskwy". Po śmierci Kazimierza Dejmka władze miasta wbrew opiniom stowarzyszeń twórczych, zespołu artystycznego, ludzi kultury mianowały na stanowisko dyrektora artystycznego Grzegorza Królikiewicza, a stanowisko dyrektora naczelnego objął siłą Janusz Michaluk (osoba bez jakiegokolwiek doświadczenia w kierowaniu instytucją kulturalną), wchodząc w Wielki Piątek w towarzystwie ochroniarzy w kominiarkach oraz Mirosława Orzechowskiego, jako człowieka prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, przez wyważone drzwi