Trudno o lepsze potwierdzenie znaczenia dzieła niż wprowadzenie go w obieg kultury na zasadzie polemik, trawestacji, parafraz, parodii, czy - jak w przypadku "Terenu badań: Jeżycjady" - koncertu inspirowanego Pani melodiami - pisze Joanna Krakowska w Dwutygodniku.com.
Szanowna Pani, nie wiem, czy przeczyta Pani ten list, chociaż na pewno przeczytają go Pani prawnicy. Przeczytają w poszukiwaniu dowodów i argumentów, które pomogą im wywalczyć dla Pani słone odszkodowanie. Powinnam więc zdawać sobie sprawę, że wszystko, co teraz powiem, może być użyte przeciw mnie, a raczej przeciw artystom i instytucjom kultury, przeciw tym, których szanuję i cenię. A więc przeciwko mnie. Ale jakoś wstrętna jest ta logika kancelarii prawniczych, taki dyktat - to mówić, a tego lepiej nie mówić - napiszę więc po prostu, co myślę, tylko postaram się pisać spokojnie. Nie wiem, czy w latach 70. słuchała Pani radiowej audycji "60 minut na godzinę"? Tam swoje satyryczne słuchowisko zatytułowane "Rycerzy Trzech" miał Kabaret Elita. Trudno powiedzieć, jak byłoby teraz, ale wtedy wydawało mi się bardzo śmieszne. Zaczynało się od piosenki: Rycerzy trzech: Kmicic, Wołodyjowski, Zagłoba. Gnębi nas pech, wszystkim nam się O