"Prah"w reż. Pawła Szumca na Scenie pod Ratuszem Teatru Ludowego w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Szanowny panie Kajtku! Jestem prostym Polakiem, który chce zabić żonę. Nie wiem, czy jest nas wielu, nie wiem, panie Kajtku, nie wiem, nie wiem... Czuję aliści, że nie jestem sam... Aliści? A owszem - aliści! Aliści jak cholera! Lubię słowo aliści, wolę je nad słowo, dajmy na to: jednak. Lubię aliści, tak jak lubię ostrze kozika, którym obieram ziemniaki. Słyszy pan ten szelest? Sziii, sziii... Nie, to jeszcze nie szyjka... Obieram. Sziii... Szara serpentyna odsłania żółtawy miąższ. Obieram. Nie, to nie wnętrze ukochanej grdyki. Sziii... Obieram, panie Kajtku, albowiem żona każe. A jak ona każe - to każe. Obrałbym, że tak powiem, nieistniejące. Gdy żona każe - obieram nawet wtedy, jeśli nie ma czego obierać. Gdy żona każe - obieram wszystko. Gdy żona każe - obieram kosmos. By tak rzec - jestem jej obieraniem. Całkiem jak pan w wyreżyserowanym przez Pawła Szumca przedstawieniu "Prah", pióra Györgyego Spiro. Na samym początku wchodzi pa