BOGUSŁAW LINDA utrzymuje status ulubieńca publiczności bez względu na upływ czasu - pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Debiutował jako halabardnik z Barbakanu w serialu "Czarne chmury" Andrzeja Konica, ale wszystko można o Bogusławie Lindzie powiedzieć, tylko nie to, że stał się aktorskim halabardnikiem. Przeciwnie, w powojennym polskim kinie zajął miejsce w ścisłej czołówce tych nielicznych, których otacza nimb legendy - obok Zbyszka Cybulskiego i Daniela Olbrychskiego. CZŁOWIEK DO WSZYSTKICH RÓL W kinie zagrał wiele postaci, ale tak naprawdę to Franz Maurer z "Psów" Władysława Pasikowskiego stał się uosobieniem tęsknot milionów i wyrazem ich rozdarcia. Jak kiedyś, po Październiku 1956 r., Maciek Chełmicki Zbyszka Cybulskiego z "Popiołu i diamentu" Andrzeja Wajdy wyrażał niepokoje pokolenia, a jego ciemne okulary zaczęły królować na polskich ulicach, tak kurtka Maurera powielona w tysiącach egzemplarzy poczęła przemierzać kraj jak Polska długa i szeroka. Linda utrafił w czas, portretując twardziela z podciętymi skrzydłami, który zrywa się do lotu, ma