"Cement" w reż. Wojtka Klemma w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Redaktorzy "Krytyki Politycznej" stali się nadzieją na odrodzenie lewicy, bohaterami środowisk akademickich, animatorami życia intelektualnego, siewcami pomysłów i tematów. Ale w teatrze ich doradztwo kończy się zwykle fatalnie dla spektakli. Socjalistyczne powieści produkcyjne mimo całej literackiej miernoty miały zwykle zwodniczy urok, który pozyskiwał im entuzjastów. Naiwny, kiczowaty, ale w jakiś sposób też podniosły i budzący szacunek urok utopii. Podobnie "Cement" Fiodora Gładkowa, produkcyjniak z 1925 roku, na podstawie którego Heiner Müller (najważniejszy może po Brechcie współczesny dramaturg niemiecki) oparł swoją sztukę pod tym samym tytułem. W historii czerwonoarmisty Gleba Czumałowa (Krzysztof Boczkowski) powracającego po latach bitew do rodzinnej wsi czuć było starą, dobrą, skompromitowaną przez XX wiek powagę, wzniosłość, decorum. Müller nie pozostawił wiele z tej sentymentalnej wizji. Tam, gdzie u radzieckiego pisarza byli