Nad tym miejscem wisi klątwa. Tak nam mówiono, kiedy przymierzaliśmy się do zrobienia spektaklu na jednym z najpiękniejszych wrocławskich dziedzińców. Że to miejsce jest "przeklęte" miało okazać się później. Janek Blecki, który miał grać u nas zaliczył atak wyrostka, Andrzej Olejnik rozbił samochód, mojej asystentce - Monice Dobrej-Kaźmierczuk pochorowały się dzieci, potem ja się rozchorowałem, a już po premierze Sylwia Trześniowska skręciła nogę. Jak na jeden skromny zespolik, to chyba całkiem nieźle - żartuje Michał Białecki, reżyser i animator Nowego Teatru, którego premierę "Le-once i Lena" Georga Buchnera możecie oglądać przez całe lato na dziedzińcu starego wrocławskiego więzienia na ul. Więziennej 6. Na dole jest sympatyczny bar, a całą resztę zajmuje Instytut Archeologii i Etnologii PAN. W ostatnich dniach czerwca urodził się we Wrocławiu Nowy Teatr. Jest nowy, bo inny i taką przyjął nazwę - Nowy
Tytuł oryginalny
Letni wieczór w...więzieniu
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wrocławska Robotnicza nr 158