EN

9.08.2011 Wersja do druku

Lepper z ekranu

Mało jest dzisiaj kręconych polskich filmów, których akcja rozgrywałaby się w latach 90. Brak w tej epoce kampu i romantycznej martyrologii lat 80. czy oswojonego bareizmu gierkowskiej "przerwanej dekady" - pisze Witold Mrozek w felietonie dla e-teatru.

Początki III RP to też nie żadna "elegancka narodowa trauma" (cyt. za: Paweł Demirski, Był sobie Andrzej, Andrzej, Andrzej i Andrzej) - w rodzaju Września, Powstania, Katynia czy Marca. Ale trauma lat 90. przecież istnieje, tyle że nie narodowa, a społeczna - i bynajmniej nie elegancka. I może właśnie dlatego - nieprzedstawiona. Nie mamy też w Polsce dobrych filmów biograficznych; zwłaszcza takich, które opowiadałyby o politykach. Gdybym miał możliwość realizacji obrazu, który wychodziłby naprzeciw obu tym lukom naszej kinematografii, zrobiłbym film o Andrzeju Lepperze, autorze sloganu "Balcerowicz musi odejść". Drugim, równoległym wątkiem byłoby właśnie życie i działalność Leszka Balcerowicza. Tak naprawdę, film ten - "biografię równoległą" - powinien zrobić ktoś będący połączeniem Grzegorza Królikiewicza i Artura Żmijewskiego. Balcerowicz i Lepper. Awers i rewers transformacyjnej monety. Apolityczny ekspert, profesor od racjonaln

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Witold Mrozek

Data:

09.08.2011

Wątki tematyczne