Chodzi o zrozumienie, że jeśli kultura ma być gospodarką, to w gospodarce trzeba wyznaczyć dłuższy horyzont. I uwzględniać dalsze, a nie tylko natychmiastowe konsekwencje - mówi prof. Jerzy Hausner w miesięczniku Kraków.
Witold Bereś, Krzysztof Burnetko: Trwała wojna z III Rzeszą. Do Winstona Churchilla przyszedł pewnego dnia minister skarbu. - Panie premierze, brakuje pieniędzy. Musimy ciąć budżet. Zaczniemy oczywiście od kultury? - zagadnął, w nadziei na potwierdzenie. - Ale po co w takim razie prowadzimy tę wojnę? - odpowiedział pytaniem brytyjski mąż stanu. Panie Profesorze, jaką wartością dla ekonomisty jest kultura? Czy myśli on o niej tylko w kategoriach produktu i zysku? Prof. Jerzy Hausner: Jeśli chcemy mieć dobrą gospodarkę, to musimy ją rozumieć także jako kulturę. To znaczy, że w gospodarowaniu oprócz aspektu efektywnościowego, techniczno-ekonomicznego, istnieje drugi wymiar. Taki, w którym powstaje odpowiedź na pytanie: po co to robimy? Po co zarabiamy? Po co prowadzimy tę wojnę? Ten wymiar pochodzi z porządku, który nazywam "aksjonormatywnym" - czyli z porządku kultury. Porządku znaczeń, sensu życia czy działania, odniesień etycznych. Tymczasem