- W naszym postsowieckim społeczeństwie nic nas już nie łączy, nie ma wspólnych przekonań, dlatego tak wielu Węgrów zwraca się w stronę nacjonalizmu. To zresztą zjawisko ogólnoeuropejskie. Dobrobyt nie daje Europejczykom poczucia sensu życia - mówi Kornél Mundruczó w rozmowie z Jackiem Kopcińskim w Teatrze.
JACEK KOPCIŃSKI Wyreżyserowany przez Pana sześć lat temu w TR Warszawa "Nietoperz" był zapowiadany jako pierwsza część trylogii. Czy "Cząstki kobiety" można traktować jako część drugą tego cyklu? Tamten spektakl opowiadał o eutanazji, ten zaczyna się od długiej sekwencji porodu, który kończy się zgonem noworodka. Stawia Pan swoich bohaterów w sytuacjach granicznych, między życiem i śmiercią. KORNÉL MUNDRUCZÓ Mało jest takich rzeczy w człowieku, poprzez które widać wspólnotę nie tylko naszego doświadczenia, ale i mentalności. Nasz stosunek do narodzin i śmierci określa nas jako zbiorowość. To mnie interesuje. Ale temat narodzin i śmierci to dla mnie także kwestia czysto teatralna. Czy można wiarygodnie ukazać na scenie umieranie lub poród? Te graniczne momenty naszego życia są tak naprawdę obce teatrowi, więc jeśli uda się je pokazać, to znika dystans między sceną i widownią, rodzi się przeżycie wspólnotowe. KOPCIŃSKI