"Miasteczko, w którym czas się zatrzymał" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Jeśli się pani - pan nudzi, to najlepiej kupić sobie szopa pracza... Dlaczego akurat jego? Kto wierzy Hrabalowi, kontynuatorowi "szwejkowskiego nurtu" w literaturze, nie potrzebuje uzasadnień. "Miasteczko, w którym czas się zatrzymał" to przejście w inny wymiar. Bohumil Hrabal nie pisał dla sceny. Jego prozie, opartej na monologu, znacznie bardziej służył film. "Postrzyżyny", "Pociągi pod specjalnym nadzorem" to wielka historia kina - tam kamera mogła błyskawicznie podążyć tropem narracji, zaglądać w różne miejsca i ludzkie twarze, albo zerknąć na pieczątki przystawiane przez zawiadowcę stacji na kształtnym tyłeczku Zdeniczki. Ożywiając "Miasteczko..." reżyser Małgorzata Bogajewska zaczyna filmowo. Narrator (dyskretnie obecny i nieustanie zdziwiony Marek Bogucki) będzie przewodnikiem po świecie, który zatrzymał się w kadrze. Muzyka (Jakuba Przebindowskiego), niczym w starym kinie, na żywo dopełnia obrazy. Postacie zachowane na taśmie są odbic