Goście, jakby się umówili, przyszli wszyscy w wieczorowej czerni. Snuła się dyskretna woń perfum co najmniej od Estee Lauder... Premierę sztuki "Ręce na szyję zarzucić", napisanej przez polskiego autora emigracyjnego Mariana Pankowskiego zaszczycił obecnością chyba cały katowicki Business Club. Autor przyleciał z Belgii, gdzie stale mieszka i gdzie był kierownikiem katedry polonistyki w Universite Libre. To wielce dystyngowany pan, zarówno w sposobie prowadzenia dyskusji (na konferencji prasowej), jak i w wyborze... miodowego krawata, stonowanego z zabłąkaną krateczką na jego garniturze. Ale w swoim polskim pisarstwie to ktoś zupełnie inny. Jego wybory erotyczne dały mu nawet miano pisarza skandalizującego. Sztuka "Ręce na szyję zarzucić" należy ponoć do tych mniej bulwersujących, ale oczywiście zaskakuje wyborem tematu. O oblężonym Leningradzie pisano dotąd wyłącznie patetycznie. Przedstawiano bohaterstwo i cierpienie.
Tytuł oryginalny
Leningrad mniej heroiczny
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Śląska nr 54