- Interesuje mnie problem niemożliwości osiągnięcia kontaktu. Między cywilizacjami, rasami, narodami, religiami, warstwami. Między nami - ludźmi. Komunikujemy się powierzchownie, byle jak, niecelnie. O tym jest ta sztuka - mówi reżyser WOJCIECH KOŚCIELNIAK przed premierą "Solaris" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie.
Z rozrzewnieniem wspominam Pańskie "Śluby panieńskie" w krakowskiej PWST, potem była "Ziemia obiecana" i "Bracia Dalcz" w Teatrze im. Słowackiego - dobrze się Pan czuje u nas, pod Wawelem? - Lubię Kraków i z radością do niego wracam. Ale przypomnę, że wcześniej zrealizowałem tu jeszcze "Proces" Kafki i "Sen nocy letniej" wg Shakespeare'a. Praca w Teatrze Słowackiego to zawsze wyróżnienie, niezwykła przygoda i praca z niesamowitymi twórcami, głodnymi artystycznych poszukiwań. Jutro zobaczymy "Solaris". Nie będzie to musical, jak niemal wszystkie dotychczasowe Pańskie spektakle w całej Polsce. Co się stało? - Szanuję musical, uważam, że jest potrzebny, podobnie jak opera, operetka czy inne muzyczne formy. Od lat staram się powołać sceniczny gatunek, który wypełni istniejącą lukę. To luka pomiędzy teatrem dramatycznym i muzycznym. Ten pierwszy często nie docenia drugiego, ten drugi nierzadko godzi się na zbyt daleko idące uproszczenia. W spekta