Ziściło się więc poniekąd marzenie Puzyny - pisze w poniedziałkowym felietonie dla e-teatru Marta Cabianka
Jak wygląda ten teatr i czego chce? Można poszperać w starych papierach, żeby się o tym dowiedzieć. Albo lepiej jeszcze, wyciągnąć z półki zakurzone książki - niektóre wystarczy otworzyć na chybił trafił. Nietrudno jest odkryć, kim są ci, co go tworzą. Nie uznają tradycyjnego rzemiosła. Pogardzają burżuazyjną instytucją teatru. Są dynamiczni i agresywni. Ćwiczą improwizację. Odrzucają psychologię. Degradują słowo. Pojęcia wyrażają ciałem. Płeć ich nie ogranicza, płeć odgrywają. Nagość, rytm, oddech, ruch to ich żywioły. Kiedy Konstanty Puzyna zachwycał się tym 40 lat temu, powoływał się na zachodni teatr studencki. Zamarzył wtedy, żeby taki właśnie był kiedyś w przyszłości polski teatr repertuarowy. Marzyła mu się bowiem jego modernizacja. Nie miał jednak wątpliwości, że warunkiem przemiany teatru są przemiany społeczne i przemiany społecznej świadomości. Wierzył, że te teatralne przyjdą wtedy same, jako produk