Struktura jest klarowna: ponad trzysta pięćdziesiąt dramatów zostało opisanych z uwzględnieniem informacji o oryginalnym tytule, dacie pierwszego wydania w Polsce, dacie polskiej premiery i nazwisku tłumacza, następnie przypisanych swoim autorom, a ci alfabetycznie uszeregowani w leksykon - o ksiązce Hanny Baltyn-Karpińskie "Iskier leksykon dramatu" pisze Dorota Mieszek w artPapierze.
Z tak zwanych opowieści z ław szkolnych początków istnienia Wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej PWST, których systematycznie wysłuchuję, wynika, że Hanna Baltyn już wtedy była chodzącą encyklopedią, mózgiem, laureatką humanistycznych olimpiad, omnibusem nie do pokonania. Podobno znała odpowiedzi na te wszystkie pytania, o których studenci profesorów Korzeniewskiego i Koeniga śnili w swoich przedegzaminacyjnych koszmarach (weźmy takie pytanie, które profesor Koenig zaadresował do swojego krnąbrnego studenta: "Czy Pan mógłby nam powiedzieć, co w kieszeni miał Hetman?"). Z takiej sytuacji potrafiła uratować znajomość z Hanną Baltyn. Podobno telefon do Hani działał na zasadzie "telefonu do przyjaciela", który ratował życie, kiedy zawodziło wszystko: własny intelekt, dyplom magistra nauk humanistycznych, przewertowanie półki z encyklopediami. Bowiem Hania (wtedy jeszcze Baltyn, obecnie Baltyn-Karpińska) znała zawsze odpowiedź i nigdy się nie