"Namiętność" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Nowym w Poznaniu. Recenzja Tomasza Praszczałka w Rzeczpospolitej.
Każdy z Was kocha, kochał lub będzie kochał. Albo mu się wydawało, że to miłość (...) Każdy z Was zdradzi, będzie zdradzony lub otrze się o zdradę" - tymi słowami reżyser Krystyna Janda zwraca się do widzów w programie spektaklu "Namiętność". Współczesna sztuka brytyjskiego pisarza Petera Nicholsa napisana jest według XIX-wiecznego wzorca dobrego dramatu mieszczańskiego. Doskonale przewidywalna, zamyka się w dwóch aktach i dwóch godzinach. Zawiera odpowiednią dawkę humoru, który ułatwia przełknięcie głębszych treści. Oczyszcza tak, jak serial telewizyjny - wszyscy możemy powiedzieć, że tak właśnie jest, że to samo życie. Parze bohaterów, małżeństwu z 25-letnim stażem, autor dodaje dwie postaci "wewnętrzne" - ich alter ego - wypowiadające prawdziwe myśli. W ten sposób ujawnia rozpad osobowości każdego z nich na "ja" zewnętrzne i wewnętrzne. James (Mariusz Sabiniewicz), konserwator obrazów, jest dość nudnym facetem, zatopionym