"Turandot" Giacomo Pucciniego w reż. Adolfa Weltscheka w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
"Turandot" w Łodzi to rzadki przypadek wielkiego widowiska, któremu sukces zapewnił dyrygent. Ostatnią operę Giacoma Pucciniego bardziej wystawia się dla oka niż dla ucha. Wprawdzie jest w "Turandot" kilka chwytliwych numerów, choćby aria "Nessun dorma", którą ćwierć wieku temu Luciano Pavarotti wprowadził na listy przebojów muzyki pop, ale publiczność oczekuje przede wszystkim efektownej bajki miłosnej. Taki też styl obowiązuje dla "Turandot", czego przykładem jest legendarna, a obecna od dziesięcioleci w nowojorskiej Metropolitan inscenizacja Franca Zeffirellego. Włoch odtworzył na scenie pekińskie Zakazane Miasto, dodając orgię bajecznie kolorowych kostiumów. Próby uczynienia z "Turandot" współczesnego dramatu psychologicznego skazane są na porażkę i szybko popadają w zapomnienie, jak niefortunna przygoda Mariusza Trelińskiego z tym dziełem w Operze Narodowej. W Teatrze Wielkim w Łodzi Adolf Weltschek - specjalista od dużych widowisk p