"Pani Bóg Halina" w reż. Marii Spiss w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Tadeusz Kornaś w Teatrze.
Niedawno ukazała się książka Marka Millera "Sekta made in Poland", w której autor i jego współpracownicy z Laboratorium Reportażu zebrali relacje osób znajdujących się w różnorakich sektach, nie tytko chrześcijańskich. Opowieści dotyczą wejścia do takiej grupy, przeżyć i wreszcie prób odchodzenia. W ten założony przez Millera cykl (poszukiwanie sensu, wchodzenie do sekty, afirmacja, wątpliwości, wyswobodzenie się) wpisują się rozmaite, bardzo osobiste losy poszczególnych rozmówców - często na przykład doświadczenia rozbitych rodzin. Ale czytając tę książkę, nie potrafiłem się pozbyć uczucia, że Miller stworzył z tych intymnych wypowiedzi całkowicie własną fabułę, bardzo zresztą przekonującą i klarowną, ale wiele pytań, kto wie, czy nie kluczowych, pozostawił bez odpowiedzi. Scenariusz Marii Spiss napisany na podstawie książki Millera jest nieco inny. Autorka postawiła na budowanie postaci, na pokazywanie różnorodności. Ale