"Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa w reż. Janusza Opryńskiego w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku wSieci.
"Mistrz i Małgorzata" w reżyserii Janusza Opryńskiego to gigantyczny kompromis między literaturą, teatrem a publicznością. I między reżyserem a Bułhakowem. Koszty tego są wysokie. Niezwykle cenię Janusza Opryńskiego jako reżysera, bo jest kimś osobnym, kimś, kto za nic ma kategorie wyznaczane dziś przez tzw. środowisko teatralne. Ale też nie ukrywam, że spektakle Opryńskiego niemal zawsze mnie męczyły; były rozwleczone, przegadane, zbyt przewidywalne, często w swej istocie - akademickie. Wynika to chyba z tego, że ten znakomity intelektualista nosi w sobie przekonanie, że wielkie pytania wielkiej prozy wystarczy przenieść na scenę, pozwalając aktorom, by się w nie intelektualnie zaangażowali, i to właściwie wszystko. Adaptacja uporządkuje fabułę, a teatr już rozpędzi się sam. To jednak przeważnie tak nie działa. Opryński popełnił ten błąd kilkukrotnie, choć raz także fenomenalnie go ominął, wystawiając w 2016 r. "Punkt zero: Łas