Kilka miesięcy temu telewizja przedstawiła nam "Smoka" Eugeniusza Szwarca w kostiumie współczesnym. Bajka dla dorosłych, opowiadająca o zniewoleniu społecznej świadomości przez panujące złe siły, o wykoślawieniu ludzkich charakterów poddanych długotrwałej presji bezwzględnej władzy weszła do naszych mieszkań przez telewizyjne okienko. Chwalono ten spektakl za jego klarowne przesłanie do kipiącej wówczas atmosfery rozkołysanych namiętności, chwalono Władysława Kowalskiego za rolę Burmistrza uległego pod rządami Smoka, a następnie - po upadku tyrana - prezydenta - równie bezwzględnego, jak zgładzony przez Lancelota potwór. I oto w kilkanaście dni po wygaśnięciu jednego z najostrzejszych naszych konfliktów społecznych z końca marca, na scenie Teatru Współczesnego, w jakże innej atmosferze niż w jesieni roku ubiegłego, oglądamy "Smoka" ponownie. Oglądamy to przedstawienie w czasie, któremu nadzieja przynależy, w czasie, gdy to, co najgors
Źródło:
Materiał nadesłany
Przyjaźń, Nr 20